Recenzja filmu

Agent XXL (2000)
Raja Gosnell
Martin Lawrence
Nia Long

To już wszystko było

<a class="text" href="fbinfo.xml?aa=951"><b>"Agent XXL"</b></a> to jeszcze jedna komedia, która opiera się na starym jak świat pomyśle przebieranki i wynikających z tego faktu perypetii. Tym
"Agent XXL" to jeszcze jedna komedia, która opiera się na starym jak świat pomyśle przebieranki i wynikających z tego faktu perypetii. Tym razem przebierającym się jest agent FBI Malcolm Turner (Martin Lawrence), który żeby złapać groźnego przestępcę musi przeistoczyć się sędziwą czarnoskórą matronę zwaną pieszczotliwie "mamuśką". Zmiana ta niesie oczywiście za sobą cały szereg komplikacji, z których jedne są śmieszne a inne trochę mniej "Agent XXL" to chyba najmniej oryginalny film jaki mi przyszło oglądać. Malcolm zakochuje się oczywiście w pięknej kobiecie (patrz "Tootsie"), często ma problemy ze swoim przebraniem (patrz "Pani Doubtfire"), jest mistrzem kamuflażu (patrz cykl "Różowa Pantera"), te przykłady można by mnożyć jeszcze długo. Oglądając film odniosłem wrażenie, że scenarzyści wrzucili do jednego worka wszystkie znane im motywy z filmów o podobnej tematyce, solidnie nim potrząsnęli a następnie w dowolnej kolejności połączyli ze sobą. Wyszedł im z tego "Agent XXL", kolejna amerykańska komedia, która została zrealizowana tylko w jednym celu - żeby zarobić kasę. Zatrudniono do niej popularnego komika Martina Lawrence'a, niezłego charakteryzatora, który odpowiedzialny był również za przemienienie Robina Williamsa w panią Doubtfire a całość oprawioną modną obecnie mieszanką rapu i hip-hopu. Dla każdego coś miłego. Niestety, twórcy zapomnieli chyba o tym, że komedia to nie tylko powielanie starych i ogranych gagów, wśród których pojawiają się aluzje seksualne, ciosy kolanem w jądra, nieudane przejścia przez parkan, głośne wydzielane bąków etc. Komedia to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych i do jej zrealizowania potrzebny jest przede wszystkim dobry pomysł, którego najwyraźniej zabrakło scenarzystom. Sytuację ratuje nieco zabawny Martin Lawrence, ale niestety on sam nie jest w stanie zrobić z "Agenta XXL" filmu dobrego Naprawdę ciężko napisać coś na temat takiego obrazu jak "Agent XXL". Ogląda się go dobrze, parę razy można się roześmiać, ale po wyjściu z kina natychmiast o nim zapominamy i z powodzeniem następnego dnia możemy obejrzeć go od nowa. Jeżeli komuś bardzo zależy niech lepiej poczeka na premierę wideo, zawsze to o parę złotych taniej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones